poniedziałek, 17 stycznia 2011

Z pamiętnika laika-obłudnika 01.

Pierwsza wizyta w Platynie ( przez stałych bywalców tak właśnie nazwany Platinium Fitness Club ).

      Zabieramy dresik ( trzy paski mogą pozostać w domu ), bluzeczkę, t-shirt, Panowie, którzy mają czym już się pochwalić koniecznie taką bez rękawów, buty, wygodne, na grubszej gumowej podeszwie ( darujmy sobie przylansowane Conversy i inne śmieszne butki ). Ręcznik, żel pod prysznic jeżeli przewidujemy chwilę relaksu w saunie.
      Poniedziałek jest bez wątpienia dniem, gdzie wszyscy chcą spalić nagromadzoną przez weekend tkankę tłuszczową - dostajemy więc ostatni wolny numer do szatni - ufff dużo nas tu.
Trening czas rozpocząć co wymusza także przyznanie się przed samym sobą ile już minęło od ostatniej lekcji W-F'u ( oj, oj tylko jakieś 5 lat, ale na pewno są gorsi ).
      Magiczna waga ( jak to przez to 5 lat technologia poszła do przodu ) mają magiczne i wszechwiedzące urządzenia, które ważą, mierzą, zaglądają w Twoje ciało i ... 52 kg, 28 lat, 168 cm ( dobrze, ze nie wie ile papierosów palimy dziennie, ile nocy przebalowaliśmy do białego rana i te napoje wyskokowe, do tego kawa, no pizzy też nie mogę sobie odmówić, stresująca praca, wkurzający klienci, ukochana czekoladka ... cud, że żyję ). Dobra - nie jest źle, mała niedowaga, tłuszczu jakieś 21% - skąd on ? Chyba, że jest to tkanka tłuszczowa oplatająca moje komórki nerwowe ...
      Dobra, wiem, że cięzko nie będzie - 2 miesiące treningów i mięśnie nie będą tak spięte, brzuch z kaloryferem, jędrne pośladki ... ( już widzę jak biegnę brzegiem morza podczas urlopu, nic mi nie podskakuje, nie wyskakuje, nie zmienia kształtu, zupełnie jak w Słonecznym Patrolu, tylko biust nie ten sam )
Jest pozytywna motywacja, jest cel, jest myślenie wyobrażeniowe i optymistyczne ruszamy...
Rowerek, taki rowerek tylko rękami musisz też ruszać, 15 minut - wspaniała rozgrzewka ( %&>>>?:@#$%^^&&& co ja tu robię!!!!!!!! ) Nie, nie poddajemy się walczymy, przemiły ( wysportowany, ubity ) Pan Instruktor każe to robimy ...
     Ogląda nas, postawa nie ta, mięśnie brzucha brak, ćwiczenia, ćwiczenia ( poznałam obsługę nowych maszyn - jakbym uważniej śledziła filmy z Van Damem może wiedziałabym co do czego służy )
Skłony, podnoszenia, obciążenia ... minęło 1,5 h jest dobrze, jest bardzo dobrze, od dziś jestem już kimś innym, jestem nowa i odnowiona ... ( palić mi się chce )
      Na zakończenie bieżnia ( kurde boję się, za każdym razem po mojej głowie przebiega scena z niejednego filmu - naciskam start i jestem już po za bieżnią ). Nie no idzie mi dobrze, idę, drepczę, maszerują ( nic, że nie wiedziałam co do czego służy- trochę techniki i człowiek się gubi, ale od czego jest Pan Instruktor - przyjdzie i jak ty już masz dosyć, pot leje ci się po 4 literach, on zjawia się z uśmiechem i ustawia, że zaczynasz nagle z truchtu zdobywać K2 )
      Mija druga godzina, starczy, jutro muszę jakoś funkcjonować no i przecież chce tu znowu przyjść, muszę więc potulnie wracać do domu i od progu krzyczeć, że już tam nie pójdę.
Jestem głodna, palić mi się chce, ale odkrycie swojej nowej - pięknej, jędrnej, wysportowanej, o 8 lat młodszej ( żeby tylko nie skończyć jak Krzysiu Ibisz ) samej siebie bezcenne ( choćby tylko w marzeniach na razie ).

P.S. Jeżeli wybierasz się do Platyny po długiej przerwie tkwienia we względnym bezruchu, zabierz bliską osobę, łatwiej zniesiesz siebie i swoje początkowe kalectwo :)

1 komentarz:

  1. fajny opis. ciek jestem opisu mężczyzny, jak on to widzi. pewnie było by tak, że pierwszego dnia chciał pokazać jaki to jest super, i że jego nieobecność na siłowni nie wpłynęła na jego kondycję i od razy 100 na klatę. rano pobudka, albo nie bo z łóżka nie wstaje :P

    OdpowiedzUsuń