wtorek, 25 stycznia 2011

Relacja z pierwszego, podziemnego maratonu Spinning® na świecie by Dorota Korczyk - Dolaila

"250 metrów pod ziemią. 160 rowerów. 5 godzin jazdy. 300 minut wysiłku. 5 niesamowitych instruktorów z Polski i ze świata. Kręte korytarze wypełnione muzyką i energią. Podziemne miasto tętniącej siły- bity, dźwięk i pot. The Undeground Energy Zone. Pierwszy podziemny Spinning na świecie.

Przyjeżdżamy do szybu Campi w kopalni w Bochni[info: jest to najstarsza kopalnia soli i zakład przemysłowy w Europie. Początki kopalni sięgają roku 1248, kiedy to odkryto pokłady soli kamiennej. Wydobycie soli zostało wstrzymane, szyb służy celom sanatoryjnym]. Powoli zjeżdżają się ekipy z różnych stron świata. Słychać przeróżne języki: angielski, francuski, niemiecki oraz oczywiście Polski. Ekipa Platinium jest na miejscu. Doskonale radzi sobie z rejestracją, podaje identyfikatory oraz pakiety startowe. Pierwsza dziewczyna jaką poznajemy przyjechała z Nowego Jorku. Robi nam zdjęcia przy pomniku ‘Wielkiego Kawałka Soli’ (sic!). Transport w szybie odbywa się piętrową windą złożoną z 2 klatek. Szybkość opadania windy wynosi 2m/sek. Wejścia pilnuje Pani w stroju górnika (górnicza rusałka, długie kręte włosy). Do windy pakuje nas Pan w zielonym kasku. Zjeżdżamy. Kiedy ja wskrzeszam obrazy „Łyska z pokładu Idy” ,obok chłopak o azjatyckich rysach, snuje wizje awarii. Jest wystraszony. Miejsce na prawdę zachowało ślady autentyczności. Czuć klimat górników wracających z szychty.

Wysiadamy, otwierają się przed nami żelazne wrota i znajdujemy się na przystanku bocheńskiej kolejki. Wąskie wagoniki jadą po szynach. Na środku jedna długa ławka. Siadamy okrakiem, pod deską ustawiamy sportowe torby. Jedziemy solnymi szczelinami. Kolejny przystanek i stoimy tuż obok drewnianego koryta, którym zjeżdża się w dół niczym torem saneczkowym, siedząc na wykrojonej macie.

Jest! Już jesteśmy na miejscu. Na naszych oczach wyłania się las rowerów. Na scenie emblemat Spinningowców. Od razu pojawia się pytanie- jak udało się ściągnąć te wszystkie rowery do podziemi. Event był wielkim wyzwaniem logistycznym. Z hali rowerowej, przez salę bankietowo-restauracyjną przechodzimy do noclegowni. Wielka ekipa rowerzystów śpi w jednej komorze. Drewniane prycze, górnik rozdający poszewki. Atmosfera robi się coraz bardziej gorąca. Czas płynie szybko. Zaczynają się przygotowania do startu. Wszędzie biegają ludzie w rowerowych spodenkach i spinowych butach. Słychać pikanie pulsometrów. Całe to zgromadzenie przypomina podziemną wioskę olimpijską.

Start już za chwilę. Zajmujemy pozycje. Napięcie sięga zenitu. Gasną światła. Powoli rozkręcają się nasze maszyny. Słychać specyficzny szum pedałujących zawodników. Na podium w kaskach górniczych wbiegają instruktorzy. Dzieje się to, do czego odliczaliśmy minuty od kilku tygodni.

Maraton rozpoczyna nasz krakowski mentor. Jak zawsze jest najlepszy i koncentruje na sobie oczy wszystkich. Jedziemy. Cała ziemia tętni. Muzyka pobudza do ruchu. Jedziemy każdy na osobnym rowerze, ale czujemy siłę grupy. Wszystkich łączy nas pasja. Jestem nad tłumem, rower stoi na podwyższeniu: ) Z góry widzę falujące grzbiety w rytm dźwięków. Nad głową mam sklepienie skalne, powietrze jest rześkie. W kopalni panuje temperatura 14-16 stopni C oraz jest wyskoki poziom wilgotności – ok. 70%. Orgia dla fanatyków spinu.

Bit uwalnia energię, muzyka jest coraz głośniej. Ludzie szaleją. Niesie nas muzyka. Panuje momentami atmosfera jak na dobrym koncercie plenerowym. Wystarczy jedno hasło “C’mon” i od razu wraca moc. Dokąd zmierza ta wielka grupa ludzi? „Your destination is in your head”- każdy ma swój cel w głowie.

Ale po co to wszystko? Co jest największą korzyścią? Za każdym razem uczymy się wytrwałości i skupienia. Walczymy ze swoim ciałem i wygrywamy ze swoimi ograniczeniami. Tej nocy głęboko pod ziemią działa się magia. Satysfakcja dobrze przejechanej 5 godzinnej podróży jest wielka. Co będzie dalej? Keep spinning!"

Więcej wpisów Dolii znajdziecie na: http://tourdelans.pl/


niedziela, 23 stycznia 2011

The Underground Energy Zone - podziemny maraton SpinningR! - wrażenia :)

Oto list jednego z uczestników maratonu ( Pan jest z Węgier, więc i list po angielsku )

I hardly can express my feelings towards you and your team! I fell in love with Poland and the Polish people because of the UEZ this week. You and your team did a perfect job. The hospitality, the accommodation the Polish style dinner on Friday was excellent.

The UEZ event was the top part of this weekend. The location, the Polish presenters, the sound the lights the music was simple perfect. I really enjoyed every single second of this super event.

I have been to Europe's biggest Spinning Event the SPEX 2010 with Gabi and the Oxygen Team but that event can not be compared to the UEZ2011 cause your people rocked the house. We were so excited last night so we could not sleep until 4 AM this morning but discussed every single detail of your UEZ event.

Please give my very best regards to Sara and all members of your team. You are wonderful people, and with a big heart!

We would be so excited to welcome your Spinng team in Budapest.

Best Regards,
Laszlo

piątek, 21 stycznia 2011

"Twój pierwszy raz" by Krzysztof Wielkanowski / Instruktor Fitness Platinium

Ile razy zastanawiałeś się nad wykupieniem karnetu w wybranym przez siebie klubie zanim to zrobiłeś? Jak często przekładałeś pierwszą wizytę? Jak długo byłeś przekonany o tym ze na siłowni ćwiczą same „karki” a kobiety, które uczęszczają na fitness to same gwiazdy z telewizyjnych teledysków?

Teraz pewnie śmiejesz się sam z siebie i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że mogłeś zacząć o wiele wcześniej …
Pierwsza wizyta w fitness clubie dla większości osób stanowi niemałe wyzwanie. Na samą myśl o pierwszym wejściu pojawia się już wiele znaków zapytania:
- jak się ubrać?
- co ze sobą zabrać?
- jak sobie poradzić w gąszczu maszyn?
- może zbyt duża nadwaga (bo przecież będzie wielki wstyd jak zobaczy mnie ktoś znajomy)?

To takie proste: wystarczy sięgnąć pamięcią i przypomnieć sobie lekcje wychowania fizycznego. Na siłownię, tak jak i na zajęcia fitness preferowany jest luźny, wygodny strój sportowy, mogą to być krótkie spodenki oraz T– Shirt z krótkim rękawem, może to być dres, ważne aby nasza odzież przepuszczała powietrze i pozwalała „oddychać” skórze (lateksy i inne wynalazki zostawmy póki co na inną okazje) – włóżmy to w czym się dobrze czujemy (wszystko to w czym dobrze WYGLĄDAMY, ale nas uciska lub ogranicza nasze ruchy odpada bowiem nie czeka nas pokaz mody) i bez przeszkód będziemy mogli wykonywać ćwiczenia rozciągające, czy też wzmacniające z użyciem maszyn i przyborów treningowych.

Co do obuwia tutaj też jest pewna dowolność – adidasy na płaskiej, utwardzanej podeszwie, buty typowo fitnessowe, lub też jeżeli chcemy trochę czasu spędzić na bieżni buty przystosowane do biegania również się sprawdzą - plażowanie w klapkach tylko pod prysznicem, a "lansiarskie tramp conversy" niech zostaną w szafce ;)

U naszego boku nie powinno zabraknąć „nawadniacza”, który będzie nam towarzyszył przez cały okres pobytu na sali - i tu już w zależności od kilku czynników(najlepiej zasięgnąć rady trenera) mamy do wyboru :
- wodę
- napój hipotoniczny
- napój izotoniczny
Przyda się nam również mały ręczniczek, uśmiech i trochę energii.

Pierwsze wejście…
U progu naszych drzwi z radością przywitają Cię dziewczyny z recepcji, następnie wręcza Ci prezent w postaci bezpłatnego testowego wejścia, zapoznają z instruktorem, udzielą odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania i wskażą drogę do szatni.
Po wyjściu z przebieralni, instruktor przeprowadzi krótki „wywiad” dotyczący Twojego stanu zdrowia, „sportowej historii” , Twojego celu itp.
Następna jest wzrokowa analiza sylwetki i wreszcie pomiar składu ciała na profesjonalnym urządzeniu firmy Tanita ,którego wydruk wskaże Ci m.in.:
- zawartość wody w organizmie
- zawartość mięśni
- POZIOM TKANKI TŁUSZCZOWEJ w poszczególnych częściach ciała
- podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne

Pomiar zostanie omówiony , po czym instruktor zaproponuje Ci 15-minutową rozgrzewkę odpowiednio wybraną z pośród : bieżni, crosstrainera, rowerka, x- trainera, ergometru wioślarskiego. Urządzenie zostanie ustawione indywidualnie pod Ciebie, a instruktor wyjaśni Ci jego obsługę.
Po RELAKSUJĄCYCH minutach rozgrzewkowych czas na trening właściwy, pamiętając o tym, że Twój ostatni pobyt na siłowni był …. (no właśnie o ile pamiętacie).

Trening powinien mieć łagodny przebieg i objąć wszystkie partie mięśniowe.
Nie ma mowy o gwałtownych ruchach, dużych ciężarach i szaleńczym tempie. NALEŻY UŚWIADOMIĆ SOBIE, ŻE TRENING BARDZO CIĘŻKI RZADKO KIEDY JEST WYDAJNY!
Niskie obciążenia, mała objętość treningowa, przerwy wypoczynkowe w granicach 1 minuty, liczba ćwiczeń na partie (w zależności) 1 - 2, liczba serii 2 w ćwiczeniu, liczba powtórzeń w serii 15-10 , to wszystko co powinno Cie interesować.
Instruktor wprowadzi Cię w arkany: hantli, sztang, drążków i maszyn demonstrując, a także omawiając ćwiczenia na poszczególne partie mięśniowe (plecy, klatka piersiowa, barki, biceps, triceps, nogi i pośladki, brzuch), a następnie będzie czuwał nad ich poprawnym wykonywaniem.
Na koniec treningu obowiązkowo 10 minut stretching i 10 minut spokojnego marszu na bieżni, łącznie wraz z rozgrzewką to tylko 60- 70 min.
Przy wyjściu można zamówić proteinowy koktajl lub zjeść dietetycznego batonika. 

Tak w dużym skrócie wygląda pierwszy pobyt w fitness clubie, należało pominąć w opisie FANTASTYCZNĄ ZABAWĘ, POZYTYWNĄ ATMOSFERĘ, WSZYSTKIE KORZYŚCI, KTÓRE ZYSKUJE CIAŁO, WYJĄTKOWE OSOBY KTÓRE SPOTYKA SIĘ TAM CO DZIEŃ.
Dlaczego? Bo to oczywiste

Krzysztof Wielkanowski
Trener personalny/Instruktor FitnessPlatinium


poniedziałek, 17 stycznia 2011

Z pamiętnika laika-obłudnika 01.

Pierwsza wizyta w Platynie ( przez stałych bywalców tak właśnie nazwany Platinium Fitness Club ).

      Zabieramy dresik ( trzy paski mogą pozostać w domu ), bluzeczkę, t-shirt, Panowie, którzy mają czym już się pochwalić koniecznie taką bez rękawów, buty, wygodne, na grubszej gumowej podeszwie ( darujmy sobie przylansowane Conversy i inne śmieszne butki ). Ręcznik, żel pod prysznic jeżeli przewidujemy chwilę relaksu w saunie.
      Poniedziałek jest bez wątpienia dniem, gdzie wszyscy chcą spalić nagromadzoną przez weekend tkankę tłuszczową - dostajemy więc ostatni wolny numer do szatni - ufff dużo nas tu.
Trening czas rozpocząć co wymusza także przyznanie się przed samym sobą ile już minęło od ostatniej lekcji W-F'u ( oj, oj tylko jakieś 5 lat, ale na pewno są gorsi ).
      Magiczna waga ( jak to przez to 5 lat technologia poszła do przodu ) mają magiczne i wszechwiedzące urządzenia, które ważą, mierzą, zaglądają w Twoje ciało i ... 52 kg, 28 lat, 168 cm ( dobrze, ze nie wie ile papierosów palimy dziennie, ile nocy przebalowaliśmy do białego rana i te napoje wyskokowe, do tego kawa, no pizzy też nie mogę sobie odmówić, stresująca praca, wkurzający klienci, ukochana czekoladka ... cud, że żyję ). Dobra - nie jest źle, mała niedowaga, tłuszczu jakieś 21% - skąd on ? Chyba, że jest to tkanka tłuszczowa oplatająca moje komórki nerwowe ...
      Dobra, wiem, że cięzko nie będzie - 2 miesiące treningów i mięśnie nie będą tak spięte, brzuch z kaloryferem, jędrne pośladki ... ( już widzę jak biegnę brzegiem morza podczas urlopu, nic mi nie podskakuje, nie wyskakuje, nie zmienia kształtu, zupełnie jak w Słonecznym Patrolu, tylko biust nie ten sam )
Jest pozytywna motywacja, jest cel, jest myślenie wyobrażeniowe i optymistyczne ruszamy...
Rowerek, taki rowerek tylko rękami musisz też ruszać, 15 minut - wspaniała rozgrzewka ( %&>>>?:@#$%^^&&& co ja tu robię!!!!!!!! ) Nie, nie poddajemy się walczymy, przemiły ( wysportowany, ubity ) Pan Instruktor każe to robimy ...
     Ogląda nas, postawa nie ta, mięśnie brzucha brak, ćwiczenia, ćwiczenia ( poznałam obsługę nowych maszyn - jakbym uważniej śledziła filmy z Van Damem może wiedziałabym co do czego służy )
Skłony, podnoszenia, obciążenia ... minęło 1,5 h jest dobrze, jest bardzo dobrze, od dziś jestem już kimś innym, jestem nowa i odnowiona ... ( palić mi się chce )
      Na zakończenie bieżnia ( kurde boję się, za każdym razem po mojej głowie przebiega scena z niejednego filmu - naciskam start i jestem już po za bieżnią ). Nie no idzie mi dobrze, idę, drepczę, maszerują ( nic, że nie wiedziałam co do czego służy- trochę techniki i człowiek się gubi, ale od czego jest Pan Instruktor - przyjdzie i jak ty już masz dosyć, pot leje ci się po 4 literach, on zjawia się z uśmiechem i ustawia, że zaczynasz nagle z truchtu zdobywać K2 )
      Mija druga godzina, starczy, jutro muszę jakoś funkcjonować no i przecież chce tu znowu przyjść, muszę więc potulnie wracać do domu i od progu krzyczeć, że już tam nie pójdę.
Jestem głodna, palić mi się chce, ale odkrycie swojej nowej - pięknej, jędrnej, wysportowanej, o 8 lat młodszej ( żeby tylko nie skończyć jak Krzysiu Ibisz ) samej siebie bezcenne ( choćby tylko w marzeniach na razie ).

P.S. Jeżeli wybierasz się do Platyny po długiej przerwie tkwienia we względnym bezruchu, zabierz bliską osobę, łatwiej zniesiesz siebie i swoje początkowe kalectwo :)